sobota, 17 listopada 2012

Rozdział II


Rodział II

-Do Londynu na 3 tygodnie?!- wrzasneła głośni moje kochana siostra- jesteście najlepszymi rodzicami na świecie!!!
-Ale jak to?! Mamo...mogę prosic o wytlumaczenie?!
-Córeczko...Mamy tam rodzinę, jest to marzenie twojej siostry, pojedziecie tam obie na 3 tygodnie do swojej ciotki. Nie jest to  jeszcze pewne, ale może zamieszkamy tam na stałe, bo wasz tata dostało tam wspaniałą ofertę pracy.
-Mamo żartujesz sobie prawda?! Powiedz że sobie żartujesz! Ja nie chce jechać do żadnego pieprzonego Londynu! Mam tu wszystko co mi jest to szczęścia potrzebne, chłopaka który mnie kocha, szkołę którą chce TUTAJ skończyc i kochających mnie przyjaciół! Nie chce tam jechac rozumiesz?!
-Oj zamknij się siostra! Dobrze będzie, chłopaka poznasz nowego...Marcin i tak nie przypadł mi do gustu..A szkoła? Nie przejmuj się głupią szkołą, pójdziesz do nowej i poznamy tam o wiele lepszych znajomych!
-Tego już za wiele! To ze ci Marcin nie odpowiada to już nie moja sprawa, Ja go kocham i go nie zostawię!! Nie przed naszą rocznicą, nie zostawie go nigdy! Przyjaciół tez, nigdy i nigdzie takich nie znajde. Chcecie to jedźcie ja zostaje w domu!
Nie wytrzymałam tego, wyszłam z restauracji, musiałam się przejść. Nie wiem jakim cudem ale wylądowałam pod domem Marcina. Zadzwonilam i bez żadnych wyjaśnien zaczęlam płakać jak głupia w jego ramię.

-Ei...kochanie, co się stało- zapytał ze smutkiem w oczach...
-Nie uwierzysz co mi moi kochani rodzice powiedzieli- mówiąc to próbowałm się uśmiechnac- Wakacje spędze w Londynie!
-No to super! Nie rozumiem dlaczego placzesz- widziałam ze nie wie o co chodzi...
-Tak, spędze w nim wakacje i reszte mojego durnego życia!
-Co???-zapytał ze zdziwieniem
-Tak...własnie to...Mój tata dostał ofertę pracy w Londynie i musi tam wyjechac, nie jest to jeszcze pewne ale najprawdopodobniej zamieszkamy w Londynie. Teraz jeade tam z Martą na wakacje, aby się z nim zapoznac, a potem zamieszkam tam nastale...Ja nie chce Marcin rozumiesz?! Ja najzwyczajniej w świecie nie chce..chce zostac przy tobie, chce zostac to w tej dziurze!
-Kochanie rozumiem Cię, ale przecież nie możesz sprzeciwic się rodzica! A co do nas...Przecież możemy stworzyc związek na odległość, będziemy się widywac chocby raz na pół roku. Ale nigdy, przenigdy z Ciebie nie zrezygnuję! A kiedy się do ciebie przeprowadze, zbudujemy własny dom i bedziemy już żyli razem długo i szczęśliwie.

Kochałam to jego optymistyczne spojrzenie na świat, zawsze potrafił znaleźć na wszystko sposób. Umiał mnie pocieszyc i dzieki niemu wierzyłam że wszystko będzie dobrze. Reszte dnia spędzilam u niego. Pouczylismy się na sprawdziany i planowalismy jak będzie to wszystko wyglądac. Przecież za 3 dni już wyjeżdzam. Nie wyobrażam sb jak wytrzyamam bez niego te trzy tygodnie, a co dopiero może nawet kilka lat. Wieczorem musiałam iść do domu, bo jutro szkoła. Kiedy wróciłam zastalam mamę która ogląda Tv, a obok niej stoją dwie nowe walizki. Podeszłam do niej i zaczęłam;
-Mamo, przepraszam ze dzis tak na Ciebie wybuchłam, to nagłwy wzrost emocji...Ale wszystko przemyslałam i zrozumiałam. Wiem że nie robicie tego specjalnie, ale dlatego że musicie. Kocham Was i ok, pojadę, skoro muszę.- Przytuliłam ją i poszłam do swojego pokoju. Zdąrzyłam usłyszeć tylko jej mile ,,Dziekuję córciu''. No cóz jest już późno, więc postanowiłam położyc się spac, aby nie zaspac jutro do szkoły.
Następnego dnia szybko wstałam, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Już miałam wychodzic kiedy przypomniałam sobie, że nie wzięłam ze sobą zeszystu z piosenkami, a przecież dzis historia- najnudniejszy przedmiot świata. Dzis nie moglam iść z Marcinem do szkoły, bo on jechał do lekarza. Nie wiem o co dokładnie chodziło, chyba ma jakies badania, nie chciał o tym ze mna rozmawiac, wiec odpuściłam. Do szkoly szłam razem z moją sis. Od wczoraj nie ma innego tematu jak LONDYN. Rozumiem, ze sie cieszy, ale ludzie bez przesady! Nie takie ''szczeście'' się ludzia przytrafia. Doszlyśmy do szkoły, ja poszłam na niemiecki, a marta miała biologie. Czas w szkole minał szybko, chociaż nie było Marcina, to wszystkie przerwy spędziłam z Tomkiem, moim przyjacielem. Opowiedziałam mu o tym że wyjeżdzam do Londynu, widać że jest smutny, bo przecież znamy się od najmlodszych lat. Po szkole razem z Marta, Tomkiem, Robertem i Marcinem poszliśmy na zakupy do centurm handlowego. Spotkaliśmy tez Aśkę, która się do nas dolączyła. Największe zakupy zrobiłyśmy my z Marta. W końcu jutro wieczorem wyjeżdzam. Pokupiłyśmy wszystkie najważniejsze rzeczy a także sporo nowych ubrań. Kochałam zakupy z moja siostrą! Zawsze mi dobrze doradziła a przy okazji dobrze się bawiłyśmy. Z Marcinem odłączyliśmy się od grupki i poszlismy do parku porobic sb wspólne zdjecia, aby móc co wspominac podczas chłodnych dni. I tak mamy już ich tyle ze nie mieszczą sie w albumie, ale z nim nigdy ich nie będzie za wiele. Umówiliśmy się na 18 w kawiarni, na kawę. Posiedzielismy wszyscy razem <Marta, Robert, Tomek, Aśka, Ja i Marcin> gdzieś do 19;30. Potem się rozeszlismy. W dordze do domu razem z Martą wstąpiłyśmy do butkiu aby kupic sb ubrania na jutrzejszy dzien. W końcu będziemy w tej szkole najprawdopodobniej ostatni dzień. 
Rano o malo co się nie spóźniłam, bo do późnego wieczora przygotowywałam wszystko co najpotrzebniejsze do Londynu. Szybko wstałam z łożka odebralam sms od Marcina i poszlam się ubierac. Założyłam spódnicę z wysokim stanem, białą koszulę i do tego czarne szpilki. Można powiedziec że wyglądałam jak człowiek. Wyszłam z domu z lekkim opóźnieniem, więc musiałam sie troszke pośpieszyc. Weszłam na salę równo z rozpoczeciem akademii. Odnalazłam Marcina i reszte mojej klasy i stalismy. Więcej przegadaliśmy niż słuchaliśmy dyry, ale jak można było ją słuchac skoro dzis wyjeżdzam i nie szybko tutaj wróce. Po ''szkole'' do domu przyszłam razem z Marcinem, pomógł mi się do końca spakowac i posprawdzac wszystkie szafki czy napewno wszystko wzięłam. Nawet nie wiecie jakie to trudne. Musze opuścic moje rodzinne miasto, wyjechac kilkaset kilometrów, bez konkretnej potrzeby. Przecież ja tam nawet nikogo nie znam. A najgorsze ze zostawie tutaj miłośc mojego zycia...Chłopaka w którego kochałam od 6 klasy podstawówki, a dopiero od roku się spotykamy. Obiecał mi ze przyjedzie do mnie na tydzień przez wakacje, ale tydzień to nie całe wakacje spędzone razem. Sprawdzilam jeszcze raz czy napewno wszystko mam i zeszłam na dół gotowa do wyjazdu. Nadszed czas pożegnania...Jak ja nie lubię się żegnac!
______________________________________________________________
Rozdzial nie jest długi, nie lubię takich pisac. Wolę dodaac częsciej a krótsze;)
Myśle że się podoba...Nie wiedziałam jak zacząć, ale już pisze kolejny rodział!
Mam zamiar dodac go w najbliższych dniach.;*

5 komentarzy: