Rodział II
-Do Londynu
na 3 tygodnie?!- wrzasneła głośni moje kochana siostra- jesteście najlepszymi
rodzicami na świecie!!!
-Ale jak
to?! Mamo...mogę prosic o wytlumaczenie?!
-Córeczko...Mamy
tam rodzinę, jest to marzenie twojej siostry, pojedziecie tam obie na 3
tygodnie do swojej ciotki. Nie jest to
jeszcze pewne, ale może zamieszkamy tam na stałe, bo wasz tata dostało
tam wspaniałą ofertę pracy.
-Mamo
żartujesz sobie prawda?! Powiedz że sobie żartujesz! Ja nie chce jechać do
żadnego pieprzonego Londynu! Mam tu wszystko co mi jest to szczęścia potrzebne,
chłopaka który mnie kocha, szkołę którą chce TUTAJ skończyc i kochających mnie
przyjaciół! Nie chce tam jechac rozumiesz?!
-Oj zamknij
się siostra! Dobrze będzie, chłopaka poznasz nowego...Marcin i tak nie przypadł
mi do gustu..A szkoła? Nie przejmuj się głupią szkołą, pójdziesz do nowej i
poznamy tam o wiele lepszych znajomych!
-Tego już
za wiele! To ze ci Marcin nie odpowiada to już nie moja sprawa, Ja go kocham i
go nie zostawię!! Nie przed naszą rocznicą, nie zostawie go nigdy! Przyjaciół
tez, nigdy i nigdzie takich nie znajde. Chcecie to jedźcie ja zostaje w domu!
Nie
wytrzymałam tego, wyszłam z restauracji, musiałam się przejść. Nie wiem jakim
cudem ale wylądowałam pod domem Marcina. Zadzwonilam i bez żadnych wyjaśnien
zaczęlam płakać jak głupia w jego ramię.
-Ei...kochanie,
co się stało- zapytał ze smutkiem w oczach...
-Nie
uwierzysz co mi moi kochani rodzice powiedzieli- mówiąc to próbowałm się
uśmiechnac- Wakacje spędze w Londynie!
-No to
super! Nie rozumiem dlaczego placzesz- widziałam ze nie wie o co chodzi...
-Tak,
spędze w nim wakacje i reszte mojego durnego życia!
-Co???-zapytał
ze zdziwieniem
-Tak...własnie
to...Mój tata dostał ofertę pracy w Londynie i musi tam wyjechac, nie jest to
jeszcze pewne ale najprawdopodobniej zamieszkamy w Londynie. Teraz jeade tam z
Martą na wakacje, aby się z nim zapoznac, a potem zamieszkam tam nastale...Ja
nie chce Marcin rozumiesz?! Ja najzwyczajniej w świecie nie chce..chce zostac
przy tobie, chce zostac to w tej dziurze!
-Kochanie
rozumiem Cię, ale przecież nie możesz sprzeciwic się rodzica! A co do
nas...Przecież możemy stworzyc związek na odległość, będziemy się widywac
chocby raz na pół roku. Ale nigdy, przenigdy z Ciebie nie zrezygnuję! A kiedy
się do ciebie przeprowadze, zbudujemy własny dom i bedziemy już żyli razem
długo i szczęśliwie.
Kochałam to
jego optymistyczne spojrzenie na świat, zawsze potrafił znaleźć na wszystko
sposób. Umiał mnie pocieszyc i dzieki niemu wierzyłam że wszystko będzie
dobrze. Reszte dnia spędzilam u niego. Pouczylismy się na sprawdziany i
planowalismy jak będzie to wszystko wyglądac. Przecież za 3 dni już wyjeżdzam.
Nie wyobrażam sb jak wytrzyamam bez niego te trzy tygodnie, a co dopiero może
nawet kilka lat. Wieczorem musiałam iść do domu, bo jutro szkoła. Kiedy
wróciłam zastalam mamę która ogląda Tv, a obok niej stoją dwie nowe walizki.
Podeszłam do niej i zaczęłam;
-Mamo,
przepraszam ze dzis tak na Ciebie wybuchłam, to nagłwy wzrost emocji...Ale
wszystko przemyslałam i zrozumiałam. Wiem że nie robicie tego specjalnie, ale
dlatego że musicie. Kocham Was i ok, pojadę, skoro muszę.- Przytuliłam ją i
poszłam do swojego pokoju. Zdąrzyłam usłyszeć tylko jej mile ,,Dziekuję
córciu''. No cóz jest już późno, więc postanowiłam położyc się spac, aby nie
zaspac jutro do szkoły.
Następnego
dnia szybko wstałam, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Już miałam wychodzic
kiedy przypomniałam sobie, że nie wzięłam ze sobą zeszystu z piosenkami, a
przecież dzis historia- najnudniejszy przedmiot świata. Dzis nie moglam iść z
Marcinem do szkoły, bo on jechał do lekarza. Nie wiem o co dokładnie chodziło,
chyba ma jakies badania, nie chciał o tym ze mna rozmawiac, wiec odpuściłam. Do
szkoly szłam razem z moją sis. Od wczoraj nie ma innego tematu jak LONDYN.
Rozumiem, ze sie cieszy, ale ludzie bez przesady! Nie takie ''szczeście'' się
ludzia przytrafia. Doszlyśmy do szkoły, ja poszłam na niemiecki, a marta miała
biologie. Czas w szkole minał szybko, chociaż nie było Marcina, to wszystkie
przerwy spędziłam z Tomkiem, moim przyjacielem. Opowiedziałam mu o tym że
wyjeżdzam do Londynu, widać że jest smutny, bo przecież znamy się od
najmlodszych lat. Po szkole razem z Marta, Tomkiem, Robertem i Marcinem
poszliśmy na zakupy do centurm handlowego. Spotkaliśmy tez Aśkę, która się do
nas dolączyła. Największe zakupy zrobiłyśmy my z Marta. W końcu jutro wieczorem
wyjeżdzam. Pokupiłyśmy wszystkie najważniejsze rzeczy a także sporo nowych ubrań.
Kochałam zakupy z moja siostrą! Zawsze mi dobrze doradziła a przy okazji dobrze
się bawiłyśmy. Z Marcinem odłączyliśmy się od grupki i poszlismy do parku
porobic sb wspólne zdjecia, aby móc co wspominac podczas chłodnych dni. I tak
mamy już ich tyle ze nie mieszczą sie w albumie, ale z nim nigdy ich nie będzie
za wiele. Umówiliśmy się na 18 w kawiarni, na kawę. Posiedzielismy wszyscy
razem <Marta, Robert, Tomek, Aśka, Ja i Marcin> gdzieś do 19;30. Potem
się rozeszlismy. W dordze do domu razem z Martą wstąpiłyśmy do butkiu aby kupic
sb ubrania na jutrzejszy dzien. W końcu będziemy w tej szkole
najprawdopodobniej ostatni dzień.
Rano o malo
co się nie spóźniłam, bo do późnego wieczora przygotowywałam wszystko co
najpotrzebniejsze do Londynu. Szybko wstałam z łożka odebralam sms od Marcina i
poszlam się ubierac. Założyłam spódnicę z wysokim stanem, białą koszulę i do
tego czarne szpilki. Można powiedziec że wyglądałam jak człowiek. Wyszłam z
domu z lekkim opóźnieniem, więc musiałam sie troszke pośpieszyc. Weszłam na
salę równo z rozpoczeciem akademii. Odnalazłam Marcina i reszte mojej klasy i
stalismy. Więcej przegadaliśmy niż słuchaliśmy dyry, ale jak można było ją
słuchac skoro dzis wyjeżdzam i nie szybko tutaj wróce. Po ''szkole'' do domu
przyszłam razem z Marcinem, pomógł mi się do końca spakowac i posprawdzac
wszystkie szafki czy napewno wszystko wzięłam. Nawet nie wiecie jakie to
trudne. Musze opuścic moje rodzinne miasto, wyjechac kilkaset kilometrów, bez
konkretnej potrzeby. Przecież ja tam nawet nikogo nie znam. A najgorsze ze
zostawie tutaj miłośc mojego zycia...Chłopaka w którego kochałam od 6 klasy
podstawówki, a dopiero od roku się spotykamy. Obiecał mi ze przyjedzie do mnie
na tydzień przez wakacje, ale tydzień to nie całe wakacje spędzone razem. Sprawdzilam
jeszcze raz czy napewno wszystko mam i zeszłam na dół gotowa do wyjazdu.
Nadszed czas pożegnania...Jak ja nie lubię się żegnac!
______________________________________________________________
Rozdzial nie jest długi, nie lubię takich pisac. Wolę dodaac częsciej a krótsze;)
Myśle że się podoba...Nie wiedziałam jak zacząć, ale już pisze kolejny rodział!
Mam zamiar dodac go w najbliższych dniach.;*
ciekawie piszesz wiesz ? ;d
OdpowiedzUsuńa tak poza tym to fajnie tu xd
milosctokluczdoszczescia.blogspot.com
fajnie piszesz :]
OdpowiedzUsuńbardzo fajny ten blog:) a rozdział niesamowity;)
OdpowiedzUsuńSupcio ^^
OdpowiedzUsuńZajebiście piszesz
OdpowiedzUsuń