Jak to możliwe? Dlaczego Ci ludzie są tacy podli? Jak mogą
pisać tak okropne rzeczy na temat, o którym nie mają najmniejszego pojęcia. Z
moich oczu ponownie polały się łzy. Byłam tak potwornie zła. Chciałam teraz
wstać i rozwalić wszystko. Jak oni mogli napisać o mnie coś takiego? Złość,
gniew wszystko to rozpierało moje ciało od środka. Co teraz będzie z moim
życiem? Jak będę wyglądała w oczach innych? A co na to moi rodzice? Jak
wytłumaczę im, że to nie prawda? Przecież mi nie uwierzą... Spojrzałam ponownie
na nagłówek ,,Alicja Kamińska, partnerka Zayn’a Malik’a z One Direction i była
dziewczyna jego przyjaciela, właśnie usunęła ciążę! Dlaczego?! ( Musicie
koniecznie przeczytać!)’’. Czytałam to kilkanaście razy, ale nadal nie
potrafiłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nie mogę żyć z myślą, że pół
świata ma mnie za najgorszą, niedoszłą matkę. Tak bardzo chciałabym by czas się
cofnął. Wolałabym powiedzieć tym dziennikarzom co tak naprawdę się stało, a nie
przeżywać to co ma miejsce teraz. Skuliłam się i zaczęłam głośno płakać, nie
chciałam nawet czytać tego artykułu dalej. Musiała to usłyszeć Marta, gdyż
zapukała do mojego pokoju. Nie odpowiadałam, widocznie brunetce nie było to
potrzebne i weszła do mojego pokoju.
- Ala- krzyknęła podbiegając do mnie- kochana co się stało.
Dlaczego płaczesz?- nie odpowiedziałam nic. Nie byłam w stanie, by zwierzać się
jej teraz z tego wszystkiego. Odwróciłam tylko laptopa w jej stronę i
spojrzałam błagalnym wzrokiem. Brunetka nieświadoma tego co robi zaczęła czytać
artykuł pod nosem, ale na tyle głośno bym wszystko słyszała. ,,Alicja Kamińska
była widziana kilka dni temu, a dokładnie nocą w szpitalu. Od samego początku
panna Kamińska miała problemy z tą ciążą. Od informatora usłyszeliśmy, iż miało
to być dziecko Harry’ego. Miał to być jeden z oczywistych powodów, dla którego
nie chciała urodzić tego dziecka. Ale czy to musiało się tak zakończyć? Dziewczyna
od początku nie była zadowolona z faktu zostania mamą. Jak każda młoda
dziewczyna chciała się zabawić. No i kto wie, może zmienić jeszcze swojego
partnera życiowego? Wiele źródeł podaje także, że wszystko to było robione na
zlecenia menadżera chłopaków, gdyż nie chciał aby dziecko było dla nich
ciężarem. Kim teraz będzie w oczach innych Alicja Kamińska? Na co jeszcze pozwoli
sobie ta młoda Polka? Oto co powiedział jej chłopak, Zayn Malik na ten temat:
Oboje z Alicją stwierdziliśmy, że to słuszna decyzja. Żadne z nas nie byłoby w
stanie wychowywać dziecka. Kochamy się, ale na dzieci jeszcze za wcześnie. Oraz
mamy dla was kilka zdjęć jej dziecka, które zostało uśmiercone’’. Z każdym
zdaniem tłumiłam w sobie gniew i płacz.
- Al…-zaczęła cichym głosem Marta- ja, ja naprawdę
przepraszam, że to przeczytałam. Zayn ma rację. Nie powinnyśmy na to wchodzić,
ani tego czytać.
- Ale czy ty tego nie rozumiesz?!- wstałam z łóżka i głośno
krzyknęłam- jestem uważana za jakąś podłą szmatę! Wszyscy myślą, że bawię się
uczuciami innych, a teraz na dodatek osądzają mnie o aborcję! Czy ty masz
pojęcie jak ja się czuję?! Nie, nie masz, więc proszę Cie wyjdź. Nie wkurzaj
mnie, po prostu idź.- otworzyłam jej drzwi i gestem ręki wskazałam aby wyszła.
Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Przecież ona chciała mi tylko pomóc,
chciała mnie jakoś wspierać. Nie jest niczemu winna. Jedyną winną osobą tutaj jestem
ja, no i Zayn, który rozpowiada takie głupstwa. Czym prędzej podeszłam do
szafki nocnej i wzięłam telefon. Wystukałam w nim szybko kilka zdań i rzuciłam
się na łóżko. ,,Zayn, nigdy bym się tego po Tobie nie spodziewała. Przykro
mi…To koniec. Nie mogę być z kimś takim jak Ty. Kocham Cię i nigdy nie
przestanę. Alicja xx’’. Wiem, postąpiłam bardzo pochopnie. Nie pomyślałam o
niczym. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że on tego nie powiedział. Zła na
cały świat leżałam i płakałam. Płakałam jak małe dziecko, nie zwracając uwagi
zupełnie na nic. Chciałam zniknąć, zniknąć z tego podłego świata. Teraz nie mam
nikogo. Zostałam zupełnie sama, jak palec. Pozostał mi jedynie płacz. Bo płacz
do doskonałe lekarstwo na wszystkie smutki. Trzeba płakać, aby wyrzucić z
siebie wszystkie negatywne uczucia. Ale czy mi to wystarczy? Wątpię. Zbyt długo
to się ciągnie. Zbyt długo jestem KIMŚ w
tym świecie. Ciągłe plotki, to wszystko mnie przerasta. Osoba, której mogłam
zaufać wystawiła mnie. Może nie powiedział tego bo chciał…może menadżer mu
kazał? Ale przecież znam Malika, on robi wszystkim na przekór. Nie lubi się
słuchać innych.
Zasnęłam.
Zbudziło mnie pukanie do drzwi, tym razem wstałam i je
otworzyłam.
- Ala, jedziesz na koncert?- zapytała z uśmiechem Marta. Jak
widać już jej przeszło. No bo po co miałaby przejmować się moim skomplikowanym
i okrutnym życiem?
- Nie. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać- nie odpowiedziałam
jej już nic więcej, tylko zamknęłam za sobą drzwi. Z moich oczu ponownie
popłynęły łzy. Osunęłam się po ścianie i tupałam głośno stopami, targałam
włosy. Robiłam wszystko by tylko sprawić sobie w jakiś sposób ból, rewanż.
Chciałam pokazać, że jestem silna. Chciałam pójść do Mulata i uderzyć go w
policzek…niestety, nie jestem w stanie. Znaczy dla mnie zbyt wiele. Za bardzo go kocham. Jestem
sensem mojego życia, to dla niego wstaję, dzięki niemu nie zwariowałam w show
biznesie. Tylko on potrafi mnie rozbawić tak, że po policzkach spływają mi łzy,
a brzuch boli niemiłosiernie. To właśnie z nim mam najwięcej głupich zdjęć i
najwspanialsze noce za sobą. On pokazał mi co to znaczy prawdziwa miłość,
troska. Dzięki niemu wiem, że prawdziwy związek opiera się na zaufaniu i
przyjaźń. Bo bez przyjaźni nie ma związku- te słowa rozbrzmiewały teraz w mojej
głowie. Sama sobie dziwię się, że postąpił tak a nie inaczej. Nie potrafiłabym
w to uwierzyć. Chciałabym, aby teraz tutaj przy mnie był. By całował mnie w
szyję, szeptając do ucha, że wszystko będzie dobrze. Ale go tu nie ma. Jestem
sama, jak palec. Otarłam ponownie łzy i wstałam. Podeszłam do stolika, który
stał nie daleko ściany. Musiałam wyładować napięcie. Wzięłam duży zamach i
wszystko zsunęłam z mebla. Zacisnęłam mocniej zęby i udałam się do łazienki,
aby wziąć długą kąpiel. Chciałam jakoś odreagować. Zapomnieć o tym wszystkim.
Nalałam mnóstwo wody, która już prawie się wylewała.
Rozebrałam stanik, majtki
i całkiem naga weszłam do wanny odprężając się. Załączyłam funkcję masażu,
jacuzzi, czy jakkolwiek się to nazywa i oparłam głowę o małą poduszeczkę.
Przymknęłam powieki i przez chwilę, dosłownie kilkanaście sekund nie myślałam o
tym artykule. Ale gdy tylko zaczęłam ‘odpoczywać’ jego obraz znów stawił mi się
przed oczami. Teraz nie było dla mnie najgorsze to co tam napisali, ale to, że
Zayn udzielił im na ten temat wywiadu. Na dodatek skłamał. Jak on mógł?
Przecież wiedział, że cierpię. Wzięłam do ręki bransoletkę i przesuwałam ją
zwinnie po nadgarstku. Miała ona symbolizować naszą miłość… Przygryzłam dolną
wargę, by znów się nie rozpłakać i zanurzyłam głowę w wodzie. Tkwiłam tam tak
długo, aż zabrakło mi powietrze. Wynurzyłam się głośno nabierając powietrza.
Spędziłam tam jeszcze godzinę, a może nawet dwie? Próbując o wszystkim
zapomnieć, co jak się później okazało było absurdem. Ubierając się spojrzałam w
lustro i przejechałam po moim znów płaskim brzuchu. Powtórzyłam tę czynność
kilka razy. Nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że nie robię zdjęć wieczorami,
aby sprawdzić czy przypadkiem maleństwo, wraz z brzuszkiem nie urosło. Nie
potrafię żyć ze świadomością, że go tam nie ma. Że nigdy nie poczuję jak mnie
kopie, ani nie zobaczę jego uśmiechniętej buzi. Nie będę mogła pomagać stawiać
mu pierwszych kroków, ani nie usłyszę jego pierwszego słowa. Wszystko to co
powinnam robić, przy czym powinnam być…nigdy się nie wydarzy. To na co czekałam
z niecierpliwością, zakończyło się, nawet nie rozpoczynając. A oni…oni mają
czelność by pisać, że pozbyłam się Go. Jak im nie wstyd. Ubrałam pośpiesznie
bluzkę i wyszłam z pomieszczenia. Położyłam się na łóżku i załączyłam
telewizor. Leciał jakiś serial, w którym nie miałam pojęcia co się dzieje, ale
uparcie go oglądałam. W końcu moje powieki okazały się cięższe. Zasnęłam.
* Kolejny dzień*
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Rozejrzałam się po
pokoju i nikogo nie ujrzałam. Nie było w nim tego, którego się spodziewałam.
Gdzieś w głębi duszy chciałam go zobaczyć. A najbardziej czego pragnęłam to
smaku jego ust i przeczesania jego gęstych włosów. Chciałam spojrzeć w jego
czekoladowe oczy i zatopić się w nich. Na zawsze.
Zeszłam do kuchni po porannej toaletce i wyjęłam sok z
lodówki. Nie miałam na nic więcej ochoty. Nie teraz, gdy za chwilę ma odbyć się
jedna z najważniejszych i najtrudniejszych rozmów w moim życiu. Próbując nie
zwrócić uwagi innych szukałam wzrokiem mulata. Niestety nigdzie go nie było.
Zrezygnowana wróciłam do zatapiania się w smaku pomarańczy.
- Szukasz Zayna?- usłyszałam po swojej lewej stronie głos
Liam’a.
- Powiedzmy, że tak- przygryzłam ponownie swoją dolną wargę.
A co jeśli Mulat powiedział chłopakom o sms-ie? Nie, No. To jest pewnie, że on
im powiedział. W końcu się najlepszymi przyjaciółmi. I na kogo ja teraz
wyszłam? Na paradoksalnie zgłupiałą nastolatkę? Bałam się. Co mogło się z nim
stać? Dlaczego nie spał w moim, naszym pokoju? Dlaczego nie ma go tutaj, na śniadaniu?
Moje pytania i wszelkie wątpliwości rozwiała odpowiedź Liama.
- Jest u mnie w pokoju. Wczoraj po koncercie nieźle popił.
Nikt nie powiedział nam dlaczego, ale raczej nie bez powodu nie chciał iść do
Ciebie w nocy. Mówił coś o tym, że musicie koniecznie porozmawiać…- nie
usłyszałam nic więcej, gdyż już byłam pod pokojem chłopaka. Weszłam do niego
bez pukania. Zastałam tam mulata siedzącego z głową schowaną w dłoniach.
- Zayn- wyszeptałam najciszej jak umiałam- ja…dlaczego ty?-
nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Odebrało mi mowę. Była to nasza pierwsza
poważna kłótnia. Chciałam by wytłumaczył mi to co zrobił, ale nie potrafiłam mu
tak naprawdę powiedzieć o co chodzi.
- Alicja, przepraszam- wstał i podszedł do mnie- cokolwiek
złego zrobiłem, nie wiem co, ale przepraszam. Nie chcę, abyśmy to kończyli, słyszysz? Nie możesz tak
po prostu nas przekreślić.- spojrzał na mnie, a z jego oczu popłynęły łzy.-
Kocham Cię…
- Dlaczego…-zaciskałam jak najmocniej usta, by tylko nie
uronić kolejnych łez-dlaczego im powiedziałeś, że oboje chcieliśmy aborcji? Jak
mogłeś?- nie krzyczałam. Starałam się opanować. Podeszłam do okna i oczekiwałam
odpowiedzi. Chłopak był widocznie zszokowany tym co usłyszał. Przez dłuższą
chwilę nic nie mówił, ale w końcu podszedł do mnie i odwrócił ponownie w swoją
stronę.
- Kochanie, jeśli tak mogę Ci jeszcze mówić, nikomu nic nie
mówiłem. O jakiej aborcji? Naprawdę nie mam pojęcia o czym mówisz- spojrzał na
mnie ze zaszklonymi oczami. Nie potrafiłam na nie patrzeć. Nie mogłam znieść
widoku płaczącego mulata. Wszystko, ale nie to. Nienawidzę, gdy on płacze. I to
jeszcze z mojego powodu. Usiadłam na łóżku, opanowałam nerwy i powoli zaczęłam
mu wszystko opowiadać.
- Wczoraj, gdy mieliście próby…Weszłam na stronki
plotkarskie, tam pisało…- wyjaśnienie całej sytuacji zajęło nam naprawdę sporo
czasu. Oboje zdecydowaliśmy się pojechać do ich menadżera, aby to wszystko
jakoś odkręcił. Widać było, że naprawdę się tym przejął. Przytulił mnie mocno
do siebie i ucałował we włosy.
- Kocham Cię- wyszeptał ponownie. Ja tylko odchyliłam głowę,
by spojrzeć w jego oczy, a następnie musnęłam jego usta. Tak bardzo mi ich
brakowało. Tego jak przygryzał moją wargę i jak nasze języki toczyły wojnę. Po
prostu brakowało mi Jego. Całego. – chodź- oderwał się ode mnie i podał mi
rękę- jedziemy to wyjaśnić. Tak nie może być- puścił mi oczko, a następnie
pociągnął za sobą. Poprosiłam go, aby dał mi chwilę. Musiałam się odpowiednio
ubrać.
Zdecydowałam się na jasne jeansy, biały t-shirt, a na to ubrałam marynarkę w kolorze
khaki z kolcami na ramionach. Jak zwykle postawiłam na wygodę i ubrałam białe
trampki, a do tego dobrałam czarną torebkę. Gotowa zbiegłam i podałam rękę
mulatowi. Oplatając jego palce czułam na sobie wzrok wszystkich, a szczególnie
Liam’a. Pomachaliśmy im tylko i wsiedliśmy do samochodu. Chłopak jak zwykle
otworzył mi drzwi, zamknął, a dopiero potem sam wsiadał. To było bardzo miłe z
jego strony. Właśnie dzięki niemu czułam się wyjątkowo. Jak księżniczka z
bajki…
- Dzień dobry- przywitała nas sekretarka, tego całego
Paul’a- co was tutaj sprowadza?- posłała nam promienny uśmiech. Przewróciłam
tylko oczami, na co Zayn mnie lekko szturchnął, dając do zrozumienia, że to nie
kulturalne. Uśmiechnęłam się tylko i przysłuchiwałam ich rozmowie.
- A więc już was prowadzę do pana Higgins’a- kobieta wstała
zza biurka i skierowała się do szklanych drzwi, przeszła przez mały przed pokój
i dopiero teraz wskazała gestem ręki abyśmy weszli. Posłałam jej tylko
sarkastyczny uśmiech i mocniej objęłam dłoń Malik’a. Tak bardzo się bałam. Moje
serce pracowało cztery razy szybciej niż zwykle, a dłonie zaczynały się pocić.
Powoli zapominałam nawet jak się nazywam. W końcu chłopak poprosił mnie abym
wzięła głęboki wdech i odetchnęła. Zrobiłam tak jak prosił. Weszliśmy. Przed
nami stało czarne biurko, za którym siedział dobrze zbudowany mężczyzna.
Przywitał nas i poprosił abyśmy usiedli. Skierowałam się do czarnego,
skórzanego fotela i na nim spoczęłam. Tuż obok mnie usiadł Malik. Mężczyzna klikał
coś na klawiaturze, a ja rozglądałam się po jego biurze. Tam gdzie się
znajdowaliśmy był jego centralny środek. Za nim znajdowała się
przeszklona ściana, przez którą można było ujrzeć całe centrum. Nie można się
dziwić, przecież znajdujemy się aż na dziesiątym piętrze. Po mojej lewej
stronie stał telewizor i kanapa, a po prawej mini aneks kuchenny. Wszystko to
bardziej przypominało mieszkanie niż biuro, no ale cóż.
- A więc co was tutaj
sprowadza?- po chwili dłuższego czekania zwrócił się od nas, całkiem miłym
głosem.
- Chodzi o to, że media mówią nie przyjemne rzeczy na temat
mojej dziewczyny. Na dodatek podają się, że udzieliłem wywiadu, w którym
mówiłem coś, czego w rzeczywistości nigdy bym nie powiedział- chłopak był
równie zdenerwowany co ja. Mówiąc to bardzo gestykulował rękoma, przeczesywał włosy
i co jakiś czas spoglądał na mnie. Starałam się posłać mu tylko ciepły i
promienny uśmiech.
- Czyli chcesz, abym zadzwonił i to wszystko odkręcił, tak?-
zaśmiał się Paul- dobra. Zobaczę co się da zrobić, a teraz już spadajcie.-
wstał, podał nam rękę a następnie wskazał ręką abyśmy wyszli- a no i nie
zapomnij przekazać chłopakom, że macie jutro sesję zdjęciową!- Zayn na ostatnie
słowa jak zwykle się skrzywił. Starałam się go jakoś pocieszyć i cmoknęłam go w
policzek. Ten wyraźnie się zarumienił, a następnie objął mnie w pasie. W takiej
pozycji doszliśmy aż do samochodu. Jak zwykle było mnóstwo fanek, ale na nasze,
a szczególnie moje, szczęście nie było fotoreporterów.
- Dziękuję- wyszeptałam, gdy już wyjeżdżaliśmy z pod
budynku- i przepraszam- te słowa wypowiedziałam już znacznie ciszej. Jak każdy
nienawidziłam przepraszać. Robiłam to tylko wtedy, gdy było to konieczne. Tym
razem może i nie było, ale jakoś nie potrafiłam wybaczyć sobie tego, że
chciałam z nim zerwać.
- Nie przepraszaj. Sam bym się też nieźle wkurzył- niestety
nie spojrzał na moją twarzy, gdyż był zajęty jazdą.
- Muszę. Tutaj nie chodzi o te plotki….ale o to, że ci nie
zaufałam. W jednej chwili potrafiłam znienawidzić cię za coś czego nie
zrobiłeś. Nawet nie wiesz jak mi głupio, jak mogłam pomyśleć, że to ty im
powiedziałeś? Naprawdę nie wiem… - bawiłam się swoimi palcami i co jakiś czas
ocierałam łzy. Chłopak zjechał na pobocze. Zwrócił się w moją stronę, musnął
moje usta i oparł swoje czoło na moim.
- Już dobrze. Wszystko jest dobrze. Ważne, że już jest OK-
przejechał ręką po mojej twarzy i dodał- pamiętaj, że Cię kocham i będę w
stanie znieść dla ciebie wszystko- przekręcił ponownie kluczyk w stacyjce i
ruszył z miejsca. Nie było zbyt wielkich korków i już po chwili znajdowaliśmy
się w domu. Wszyscy siedzieli i oglądali telewizję. Wiedziałam co mnie teraz
czeka. Musiałam przeprosić Martę, w końcu zachowałam się w stosunku do niej
naprawdę podle.
- Marta- powiedziałam stając za kanapą, na której siedzieli-
mogę Cię na chwilę prosić?- dziewczyna wyswobodziła się z uścisku Horana i
podążyła za mną do kuchni. Rozebrałam marynarkę i wzięłam do rąk jabłko.
- Chcesz też?- chwyciłam drugie i jej rzuciłam. Podobnie jak
ja, także zajadała się teraz owocem- chciałabym no wiesz…jest mi naprawdę głupio,
że wczoraj tak wyszło…no wiesz, nie chciałam. Jest mi naprawdę głupio i żałuję
tego co zrobiłam- dziewczyna spojrzała na mnie, a już po chwili się roześmiała.
- Chodź tu głuptasie- przytulia mnie i cmoknęła w policzek-
kocham cię- powiedziała i wróciła do pokoju. Także nie miałam nic szczególnego
do roboty, więc do nich dołączyłam.
* Po obiedzie*
No tak, w końcu nadszedł ten dzień, gdy chłopcy muszą
nakręcić teledysk do One Way Or Another. Wiemy już mnie więcej co chcemy w nim
umieścić, gdyż pracowaliśmy nad tym od miesięcy, więc dziś pozostaje jeszcze to
wszystko nakręcić. Postanowiliśmy na pełną amatorkę. Liam z Louisem kupili
kamerę, a my z Martą miałyśmy dziś swój wielki dzień- zostajemy kamerzystkami,
reżyserkami i wszystkim co tylko się da.
- Dobra ruszcie te swoje tyłki- zaśmiała się Marta. Pierwszą scenę jaką mamy nagrywać to
Zayn w łóżku.
- Ale kochanie- chodziłam za nim jęcząc- przecież ty jesteś
tylko mój. Inne dziewczyny nie mogą oglądać twojego ciałka…- udałam, że płaczę
na co wszyscy się zaśmiali. Ten musnął moje usta.
- No wiesz nic nie poradzę, że mam najlepszą klatę z całego
zespołu i to właśnie ja muszę ją pokazywać- poruszał śmiesznie brwiami, na co
wszyscy się zaśmialiśmy.
- Maliku, to się nazywa skromność- skwitowała go Marta- a
teraz właź do tego łóżka- rozkazała mu i wzięła w swoje ręce kamerę.
- Hej, hej. Do łóżka to mnie może ciągnąć tylko moja
ukochana- zaśmiał się, biorąc mnie w swoje ramiona i przewracając się na łóżko.
Nachylił się nade mną i musnął moje usta- to jak kochanie, mam iść do tego
łóżeczka czy nie?
- Siedź już tu i się nie odzywaj- zaśmiałam się.
Poczochrałam jeszcze jego włosy i odeszłam, ustawiając się obok Marty. Już po
chwili zaczęliśmy kręcić. Nie obyło się bez setek powtarzanych scen. To Malik
się roześmiał, to pokazał odrobinkę za dużo. Jeszcze raz spadł z łóżka, a gdy
już było dobrze Niall ściągnął z niego kołdrę. Nagranie tego kilkusekundowego
kawałka zajęło nam ponad dwie godziny. Niestety nie był to koniec.
- Dobra Niall, właź pod ten prysznic -zaśmiała się Marta,
- Ale ja nie chcę bez Ciebie- blondyn wykrzywił usta w
podkówkę i udawał, że mu zimno.
- Dobra, dobra- wystawiłam mu język- mocz włosy.
- Nie!- zaprotestował chłopak. Było tak jak się
spodziewałam. Harry podbiegł do niego i załączył wodę. Po chwili cała łazienka
‘pływała’. Wszyscy byliśmy mokrzy, ale Styles był dumny z tego, iż pomoczył,
spienił włosy Horana, a na dodatek założył specjalny ‘czepek’.
- Dobra kręcimy- obie z Martą klasnęłyśmy w dłonie i
przeszłyśmy do kręcenia drugiej sceny.
- Zayn, cholera!- krzyknęłam, gdy ten wparował ze swoją
buzią przed kamerę. Gdy ten się zmył, niespodziewanie wparował Tomlinson, który
zerwał zasłonę z prysznica.
- Ale z was debile- powiedziała Marta turlając się po ziemi.
‘’Dom wariatów’’ jedyne co przeszło mi przez myśl i jedyne co mogło opisać ich
zachowanie.
- Dobra, ogarnijcie dupy i nakręćmy w końcu tę scenę!- po
moich długich prośbach, krzykach w końcu się udało. Nagraliśmy drugą scenę!
Wszyscy byliśmy padnięci. Było grubo po dwudziestej trzeciej.
- W nocy raczej już nic nie nagramy- powiedział Liam i
pożegnał się z nami. Zobaczyliśmy z Zaynem w naszym pokoju to co dziś
nagraliśmy. Większość to były nasze wygłupy, lub nie udane scenki. Wycięliśmy
wszystko co zbędne i zapisaliśmy te dwa urywki. Jutro mamy nagrywać całą
resztę. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dużo lepiej niż dziś. Nie miałam już
na nic siły. Udałam się do łazienki, aby wziąć prysznic. Dzisiejszy dzień był
zwariowany. Wizyta u menadżera chłopaków, nagrywanie teledysku. Nowe doświadczenia.
Cieszę się, że Malik nie wziął tego ostatniego sms-a do siebie. Nie mogę
pozwolić na to by go stracić. Z każdym dniem, chwilą uświadamiam sobie, że
kocham go najmocniej jak się da i nie potrafiłabym wyobrazić sobie, że miałoby
go zabraknąć w moim życiu. Położyłam się obok niego i ułożyłam głowę na jego
torsie. Składałam na nim delikatne pocałunki. Czułam jak przez jego ciało
przechodzi dreszcz. Oboje wiedzieliśmy, że ma tutaj- na brzuchu, łaskotki.
Musiałam to wykorzystać i delikatnie dotykać jego ‘Pięty Achillesa’. Sprawiało
mi to wiele radości i zabawy. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, gdy ten
wiercił się na łóżku.
-Kochanie śpij już- cmoknął moje czoło i oplótł moje ciało
rękoma. Nie miałam już czasu na rozmyślania. Zasnęłam szybciej niż mogłabym się
spodziewać. Zbudził mnie i nie tylko mnie, dzwonek do drzwi. Zerwałam się na
równe stopy i pociągnęłam za sobą Malika. Wszyscy razem wychodziliśmy z pokoi.
Było to naprawdę dziwne. Co ktoś mógł chcieć od nas o trzeciej w nocy?
- Dobra, kto otwiera?- wyszeptał Niall chowając się za
fotelem. Wszystkie oczy powędrowały na Louisa.
- Idziesz- popchnęłam go. Chłopak długo się wahał. Spojrzał
w ‘ oczko’ i powili przekręcał kluczyk w zamku. Widać było jego niepewność.
Liam, Niall i Harry trzymali w dłoniach kije bejsbolowe. Skąd oni je tutaj
wzięli? Nie ogarniam ich… W drzwiach ujrzeliśmy… Był to dla nas nie mały szok…
____________________________________________________________
HEJ, HEJ! :)
Jak widzicie dodałam kolejny rozdział^^
Piszcie co sądzicie, bo moim zdaniem jakieś takie flaki z olejem wyszły;o
Dziękuję wam za tyle komentarzy i nadal na was liczę<3 :)
Kolejny nie wiem kiedy się pojawi może w sobotę, a może dopiero w niedzielę, gdyż jadę na wycieczkę klasową do Wrocławia. xd
To tyle! :) Przypominam o wysyłaniu reklam<3 ! :)
No i o moim drugim blogu:
KOMENTUJCIE! ♥