Rano obudził mnie blask fleszy. Byłam w ogromnym szoku, nie
wiedziałam jakim cudem jakiś fotoreporter mógł się tutaj dostać. Kto mu na to
pozwolił? Czy nawet w szpitalu Harry nie może mieć odrobiny prywatności?
Uwolniłam się od jego uścisku i wstałam z łóżka.
- Proszę grzecznie i uprzejmie- podeszłam do drzwi i je
otworzyłam- niech pan stąd wypierdala- pomachałam ręką i posłałam mu groźne
spojrzenie. Na szczęście ustąpił i wyszedł. Mimo to miał nasze zdjęcie. Byłam
więcej niż pewna, że nasze wspólne zdjęcie wyląduje na pierwszych stronach
tabloidu. Zbulwersowana całą tą sytuacją usiadłam na łóżku i postanowiłam
odpocząć i to wszystko przemyśleć. Co powiem Zayn’owi? Czy aby na pewno chcę
kończyć ten związek? Jestem gotowa, aby zacząć wszystko od nowa? Tak po prostu?
- Alicja- poczułam jak jego ręka delikatnie jeździ po moich
plecach- proszę Cię odpręż się- spojrzałam na niego, a ten posłał mi
przepraszające spojrzenie. Nachyliłam się nad jego ustami i delikatnie je
musnęłam. Stało się. To czego najbardziej się obawiałam. Znów zatopiłam się w
jego ustach, poczułam ich perfekcyjność i zachłanność. Czułam się jak
najszczęśliwsza dziewczyna świata. Niestety… nie przewidziałam jednego.
Najgorszego.
- Jesteś podła!- usłyszałam krzyk i trzaśnięcie drzwiami.
Chciałam wybiec, ale Harry złapał moją dłoń.
- Zostaw Go. Przejdzie mu- uśmiechnął się delikatnie do mnie
i powrócił do wpatrywania się w sufit.
- Ale ja Go kocham!- krzyknęłam i wyrwałam się mu. Wybiegłam
na korytarz i ujrzałam stojącego mulata pod ścianą. Był cały zapłakany,
załamany. Gdybym wiedziała, że tak to się wyda. Nigdy nie zostałabym tutaj na
noc, nie muskałabym jego ust. Widok cierpiącego Malika był dla mnie czymś…
czymś czego nie potrafiłam znosić, nie miałam sił by na to patrzeć. Podbiegłam
do niego i chciałam go przytulić.
- Odejdź!- krzyknął i mnie od siebie odepchnął- Zostaw mnie
w spokoju i idź do niego!
- Zayn…ja..- jąkałam się. Nie miałam nic na swoje
usprawiedliwienie. Zachowałam się podle- proszę Cię daj mi to wyjaśnić… Kocham
Cię- ostatnie słowa wyszeptałam. Z moich oczu polały się łzy. Nie mogłam tak po
prostu stać i patrzeć jak on cierpi. Wiedziałam, że tak będzie. Albo ON albo
Harry. Każdy z nich cierpiał z mojego powodu. Nie chciałam by stał zapłakany z
mojego powodu. Kochałam Go, prawda? Nigdy nie pomyślałabym, że płaczący chłopak
może wzbudzić we mnie tyle emocji. Nie chciałam mu na to pozwolić.
- Tutaj nie ma NIC do wyjaśnienia! Zdradziłaś mnie! Z nim!-
krzyknął wskazując na drzwi Sali, w której leżał Styles- jak mogłaś?! Po tym
wszystkim co on Ci zrobił! Co ja dla Ciebie zrobiłem! Ty mnie z nim zdradziłaś!
Powiedz… jak długo? Od jak dawna z nim kurwa potajemnie się
spotykasz?!-Krzyknął i przewrócił krzesło stojące obok, tym samym przykuwając
uwagę innych na korytarzu.
- Proszę Cię uspokój się. Chodźmy do łazienki, tam to
wszystko wyjaśnimy. Proszę- spojrzałam na niego z wyrazem skruchy i udałam się
w kierunku ubikacji. Miałam nadzieję, że za mną pójdzie. Nie myliłam się. Weszliśmy
do pomieszczenia i zamknęliśmy się w nim.- Zayn. Błagam tylko Mnie wysłuchaj.
Nic więcej- wzięłam głęboki oddech- Wiem jak to wygląda.
-Źle- wtrącił Mulat.
- Posłuchaj… Kocham Cie, rozumiesz? Ale moje serce… on
ciągle w nim jest. Teraz, gdy może już nigdy nie chodzić. A ja mam żyć ze
świadomością, że to co się wydarzyło się przeze mnie. Nie potrafię tego znieść.
Nie wiem, czy pocałowałam go dlatego, bo naprawdę go kocham, czy tylko dlatego,
że jest mi go żal. Po prostu nie wiem. Ale chce żebyś wiedział, że jest on dla
mnie bardzo ważny. Chciałam Ci powiedzieć… Nie umiałam, nie potrafiłam. Nie
jestem w stanie wybierać pomiędzy waszą dwójką, rozumiesz? Zayn… ja Cię
naprawdę kocham. Jak jeszcze nikogo, nigdy.
- Cóż – zagryzł mocniej wargę- teraz już nie musisz
wybierać. To koniec- przetarł tylko oczy i wyszedł. Zostawił mnie. No tak.
Zasłużyłam sobie. Zachowałam się podle wobec niego. Mogłam sobie odpuścić… Czy
będę o niego walczyła? Jeszcze nie wiem. Wszystko jest dla mnie nowe. Jeszcze
nikt, nigdy ze mną nie zerwał. Poczułam jakie to uczucie. Okropne. I to bardzo.
Podeszłam do lustra i przemyłam wodą swoją nadal zaspaną twarz. Zagryzłam
mocniej wargę i postanowiłam wrócić do pokoju Harry’ego. Muszę być silna, dla
niego. Wytrzymamy razem okres szpitalny…a potem zobaczymy co dalej. Jedyne co
jeszcze chcę… porozmawiać z Zayn’em. Nie chcę by wszystko to co przeszliśmy, by
nasza przyjaźń tak po prostu przepadła. Nie mogę na to pozwolić.
Szybkim krokiem wyszłam z ubikacji i udałam się do JEGO
pokoju.
- I jak poszło?- odwrócił się do mnie i posłał delikatny
uśmiech.
- Dobrze- skłamałam. Ale co miałam mu powiedzieć? Zerwał ze
mną i wybiegł ze szpitala w okropnym stanie? Kłamstwo było zdecydowanie
najlepszym wyjściem w tej sytuacji- postanowiliśmy się rozstać. W zgodzie-
posłałam mu delikatny uśmiech i usiadłam na łóżku. Ujęłam jego dłoń w uścisk.-
Ale teraz to Ty i Twoje zdrowie jest najważniejsze- cmoknęłam go w czoło i jeszcze
przez chwilę bawiłam się jego palcami. Postanowiłam jednak pójść się przebrać.
Wyjęłam z torby jeansy z wysokim stanem i miętowy sweter, asymetryczny.
Założyłam je i zrobiłam delikatny makijaż. Włosy spięłam w wysokiego koka i
udałam się do kawiarni na śniadanie. Kupiłam kanapki i dużą kawę. Z
zapakowanymi zakupami wróciłam do pokoju Harry’ego i razem jedliśmy. Kawę
mieliśmy wspólną, gdyż Harry za nią nie przepada. Wiele rozmawialiśmy o tym co
wydarzyło się tamtej nocy.
- Harry, dlaczego? Czemu się upiłeś i wsiadłeś za kółko?-
spojrzałam w jego zielone tęczówki z niedowierzaniem.
- Nie wiem. Wiem, że chciałem do Ciebie jechać. Powiedzieć
jak wiele dla mnie znaczysz, że Cię kocham.- pokręcił głową i zaśmiał się
delikatnie pod nosem- ale wiesz co? Gdybym miał szansę, aby cofnąć czas i
zdecydować jeszcze raz. Zrobił bym dokładnie to samo, a wiesz dlaczego? Bo
tutaj jesteś. Dla mnie, ze mną. Nie potrzeba mi nic więcej. Nie muszę chodzić…
ty jesteś dla mnie najważniejsza- nie dokończył. Nachyliłam się nad nim i
ponownie musnęłam jego usta. Wiedziałam, że dobrze robię będąc z nim.
Wspierając Go. On tego potrzebował, potrzebował mnie.
*Kwiecień*
Nastąpił ten dzień. Dzień, gdy Harry opuszcza szpital. Nie
potrafi chodzić jeszcze o własnych nogach, ale gdy będzie nadal pracował jak do
tej pory, to jeszcze do końca roku postawi swoje pierwsze kroki. Dziwne prawda?
Wyobrażacie sobie to? Uczyć się chodzić. Od początku, od podstaw. Stawiać każdy
krok. Każde stąpnięcie będzie dla niego wyzwaniem. Utrzymanie równowagi…
prawidłowe stawianie stóp. Przeszedł miliony kroków w swoim życiu, przebiegł
tysiące kilometrów. Skakał, wygłupiał się na scenach… a teraz? Nie może nic.
Jest przykuty do wózka i skazany na innych. Po drugiej operacji czuł się o
wiele lepiej, a lekarze dają mu ogromne szanse na powrócenie do formy.
Cieszyłam się z tego najbardziej na świecie. Godziny rehabilitacji, wspólne
oglądanie filmów. Spędziłam godziny na jego szpitalnym łóżku. Znałam tam już
każdego. Ale nie żałowałam. I nie żałuję żadnej minuty spędzonej z nim, nie
przespanych nocy, czy opuszczenia godzin lekcyjnych. Bo byłam z NIM. Znów było
jak dawniej no prawie… Zayn. Unikał mnie. Zawsze, gdy na siebie natrafialiśmy
panowała między nami nie miła atmosfera. Staraliśmy się to odbudować.
Chcieliśmy sobie ponownie zaufać, zostać przyjaciółmi. Niestety nie udało się.
Za bardzo zraniłam Mulata. Czułam się z tym potwornie. To przeze mnie Harry i
Zayn ciągle się kłócą… o wszystko. Zniszczyłam ich przyjaźń. Chciałam
porozmawiać z Malikiem. Niestety. Wszystkie nasze rozmowy przeradzały się w
kłótnie, a potem rzucanie przedmiotami. Po kilku próbach Zayn zdecydował się
już ze mną nie rozmawiać sam na sam. Zabolało, bardzo. Czasami w tym domu
czułam się jak kula u nogi. Chłopcy mieli próby, koncerty, wywiady. Nie mogli
przestać z powodu pobytu Hazzy w szpitalu. Pracowali codziennie na pełnych
obrotach. Urządzali imprezy… a ja albo siedziałam sama w pokoju, albo całe dnie
spędzałam u Stylesa. Marta od lutego jest w Polsce, gdyż się stęskniła, więc
nie mam z kim pogadać.
Miałam nadzieję, że gdy Hazza wróci do domu wszystko jakoś
wróci do normy, że będzie lepiej.
Wprowadzaliśmy właśnie Stylesa po schodach do domu, gdy
media jak zwykle robili zdjęcia ze wszystkich możliwych miejsc. A od kilku
ostatnich tygodni nasza szóstka była tematem numer jeden. Wiele tych artykułów
bardzo mnie raniło… Opisywano wszystko, to jak zerwałam z Harrym, jak podobno
wykorzystałam Zayna i znów wróciłam do Stylesa, by było o mnie głośniej. Pisali
o moim życiu tak naprawdę o nim nie wiedząc. Nie znali mnie, ale kochali
oceniać. Wykorzystywali moje prywatne zdjęcia z twittera czy instagrama, by
ludzie zwracali na mnie uwagę.
- Pójdę do siebie, chcę się położyć- uśmiechnął się do nas
wszystkich i wjechał wózkiem do windy. Chłopcy byli zmuszeni zamontować taką
nie opodal schodów, by ułatwić życie Harry’emu. Cały nasz dom przeszedł nie
małą metamorfozę, aby ułatwić życie naszej kalece. Wzięłam torbę Hazzy i udałam
się za nim do pokoju. Od czasu rozstania z Malikiem to właśnie w jego pokoju
pomieszkiwałam. Jego wzrok roześmiał się na widok bałaganu panującego na
podłodze.- wreszcie czuję się jak u siebie, haha- zaśmiał się głośno i powolnym
ruchem przesiadł się z wózka na łóżko. Podziwiałam go. Jego wytrwałość. Sposób
w jaki dążył do tego, by osiągnąć cel. Podziwiałam go i jego zaangażowanie.
Dzięki Niemu i jego optymizmowi wiedziałam, że Harry znów będzie chodził. Z
każdym miesiącem, tygodniem, a nawet dniem było lepiej. Nauczył się ruszać
palcami u nóg, a także zginać kolana, co dawało mu wiele możliwości. Nie
próbował jeszcze stanąć na własnych nogach, ale lekarz powiedział, że w krótce
i to nastanie. Rozpakowałam jego walizki i ogarnęłam trochę pokój. Położyłam
się obok i ułożyłam głowę na jego torsie.
Chłopak delikatnie przeczesywał ręką
moje włosy, a drugą muskał moje pół nagie ramię. Przez moje ciało przechodził
dziwny dreszcz, na co oboje się zaśmialiśmy.
- Jesteś może głodny?- wstałam i podeszłam do lustra by
spiąć włosy w luźny warkocz.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – zaśmiał się.
- Co chcesz do jedzenia?- nachyliłam się nad nim i
spojrzałam w jego zielone oczy.
-Hmm… Ciebie- cmoknął moje usta- a tak na serio. Chcę iść z
Tobą coś przyrządzić- dźwignął się powoli i usiadł z powrotem na wózek.
Zjechaliśmy windą na parter i zauważyliśmy, że jesteśmy sami. Chłopcy na dowód
tego zostawili nam karteczkę z informacją, iż poszli na galę. Postanowiliśmy
się tym nie przejmować i zająć się sobą.
- A więc co robimy?- zapytał Hazza pocierając ręce.
- A co byś powiedział na pyszne babeczki?- zaśmiałam się
ukazując chłopakowi foremki.
- Już mam na nie ochotę- nachyliłam się i cmoknęłam go w
usta. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi,
że będę musiała się schylać, aby pocałować chłopaka klepnęłabym go w
czoło…Ale dziś to dla mnie zaszczyt być z kimś takim jak Harry. Zmiksowaliśmy
wszystkie składniki i włożyliśmy babeczki do piekarnika. W czasie oczekiwania
na nie Harry rzucił we mnie mąką, a ja w niego jajkiem. I tak rozpętała się
nasza wojna mąkowo- jajowo- cukrowa. Byliśmy cali biali i z jajek, a podłoga
była śliska. Harry podjechał do mnie i posadził mnie na swoich kolanach. Po
chwili zaczął namiętnie mnie całować. Muskał ustami moją szyję, co naprawdę
kochałam, a już po chwili znów pieścił moje usta. Zajęci sobą nie usłyszeliśmy,
że ktoś wszedł i usłyszeliśmy głośne ‘’fuu’’. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy na
sobie wzrok Liam’a, Louis’a, Niall’a i Marty, która wróciła dziś rankiem, aby
wesprzeć Hazzę. Po chwili wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem, a my z Harrym
poszliśmy się przebrać. Gdy już to uczyniliśmy wróciliśmy do reszty i wyjęliśmy
babeczki z piekarnika. Ozdobiliśmy je, a ja zrobiłam zdjęcie Harry’emu z jedną
z nich zdjęcie.
Było już
późno, więc pożegnaliśmy się ze wszystkimi i udaliśmy do sypialni.
- Tylko mi tam nie robić głupot! Hazza jeszcze nie ma
jeszcze aż tak dobrej kondycji!- krzyknął głośno Lou, gdy już byliśmy na
piętrze. Zaśmialiśmy się głośno i po wejściu do pokoju zakluczyliśmy go. Ja
poszłam się kąpać, a Harry przebierał się w pidżamę. Po skończonym prysznicu
zastałam go w bokserkach leżącego na łóżku.
- Świetna pidżama- zaśmiałam się i wystawiłam mu język.
Wskoczyłam na miejsce obok niego i okryłam się kołdrą.
- Kocham Cię- usłyszałam jego zachrypły głos- najbardziej na
świecie, tak, bardzo, bardzo mocno. Jak jeszcze nigdy, nikt- postanowiłam mu
przerwać i musnęłam jego usta. Całowaliśmy się przez długi czas, aż w końcu
nasze ubrania wraz z bielizną znalazły się na podłodze, a my kochaliśmy się
zatraceni w czasie. Brakowało mi jego bliskości. Sposobu w jaki traktował moje
ciało i w jaki TO robiliśmy. Cieszyłam się, że w końcu się do siebie
zbliżyliśmy, ponownie. Muskałam co jakiś czas jego usta w celu przypomnienia
sobie ich smaku. Nie chciałam go zapomnieć. Nie mogłam nawet pomyśleć o tym by
go już nie poczuć kochałam go, naprawdę. Z całego serca.
* Następny dzień.
Wieczór*
Kolejna kłótnia. Stałam na schodach i słyszałam jak Harry i
Zayn znów się kłócą. Odkąd Harry wrócił ze szpitala Zayn albo się gdzieś
wymyka, albo po prostu zamyka się w pokoju i nie wychodzi. Nie chciał nigdy z
nikim rozmawiać. Pukałam do jego drzwi… błagałam by otworzył, niestety ten
zawsze kazał mi odejść i nie wracać. Czułam się winna, i taka byłam, cała ta
sytuacja… kłótnie chłopców. Nie miałoby to miejsca, gdyby nie ja. Byliby teraz
w trasie i świetnie się bawili. Beze mnie. Głośno odetchnęłam i wróciłam z
powrotem do naszej sypialni. Wyjęłam walizkę z szafy i wrzucałam do niej
wszystkie ubrania, jakie wpadły mi w ręce. Spakowałam laptopa, ipoda i
większość kosmetyków. Moja decyzja zapadła. Wracam do Polski. Tam jest moje
miejsce, ułożę sobie życie na nowo. Bez zbędnych plotek, skłócania innych
ludzi. Będę szczęśliwa, ale nie tu. Kocham Harry’ego i nie wyobrażam sobie bez
niego życia, ale jeśli to ma pogodzić chłopaków i pomóc wrócić im do normalnego
życia… dam radę. Muszę. Zapięłam walizkę i schowałam ją z powrotem pod łóżko.
Zamówiłam na laptopie od Hazzy bilet nocny i wysłałam babci sms-a, że wracam do
Polski i będę jutro rano. Poszłam wziąć prysznic i jak zwykle udałam się do
kuchni. Przyrządziłam sobie kolację i usiadłam na kanapie. Harry widząc moją
smutną minę podjechał do mnie i usiadł obok. Widziałam jaki ból mu to sprawiło,
ale nie chciałam mu tego zakazać. Potrzebowałam jego bliskości. Objął mnie
delikatnie ramieniem i spojrzał w oczy.
- Kochanie coś nie tak?- zapytał jak zwykle troskliwym
głosem. Odkąd dałam mu drugą szansę traktuje mnie lepiej niż ktokolwiek. Czuję
się znów tak wyjątkowo, ale i mogę poczuć szczyptę adrenaliny.
- Nie, wszystko ok. Po prostu…- odwróciłam się, tak aby
siedzieć twarzą na wprost jego,- Gdy widzę jak Ty i Zayn ciągle się kłócicie,
Wasze niezbyt miłe spojrzenia na siebie. Sposób w jaki do siebie się zwracacie…
Rywalizacja. Czuję się temu wszystkiemu winna. To wszystko co się działo,
dzieje… to tylko moja wina. Gdybym nie pojawiła się w Waszym życiu wszystko
byłoby dobrze. Żylibyście w zgodzie, a Ty nie musiałbyś jeździć na wózku.
Byłoby idealnie, ale ja to wszystko schrzaniłam.
- Ei,- dźwignął moją brodę i otarł spływające łzy po moim
policzku- nawet tak nie mów. Jesteś najlepszym co mogło mnie kiedykolwiek
spotkać. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. Dałaś mi tak wiele szczęścia,
miłości. Pokazałaś, że potrafisz walczyć. Gdyby nie Ty… pewnie i bym nie
jeździł na wózku, ale to dzięki Tobie mam silę do walki. To Ty sprawiasz, że
znów się staram. Robię wszystko co w mojej mocy. Gdyby Cię tu nie było, ze mną,
pewnie nadal leżałbym przykuty do łóżka. Kocham Cię. A Zayn’owi przejdzie. On
już ma inną. Właśnie o tym dziś prowadziliśmy dyskusję, którą zdaje się
słyszałaś… On po prostu nadal Cię kocha, ale jest z Nią, by kogoś mieć.
Chciałem mu przemówić do rozsądku, aby jej nie ranił, tak jak ja zrobiłem to z
Taylor… - przyciągnął mnie mocniej do siebie i musnął moje usta, a potem mocno
przytulił- Kocham Cię i nie pozwolę Ci odejść- po tych słowach uświadomiłam
sobie, że gdy wyjadę tak bez słowa… zranię go. Nie chcę by był kolejną osobą,
którą tak bardzo ranię, która nie będzie chciała mnie już widzieć na oczy, tak
jak Zayn. Odepchnęłam go powoli od siebie i spojrzałam w oczy.
- Harry…- jąkałam się, nie wiedziałam jak mu to powiedzieć.
Bałam się jego reakcji, ale to było lepsze niż ukrywanie przed nim prawdy.- Ja
wyjeżdżam. Nie wiem na ile… muszę wszystko przemyśleć. Będę w Polsce.
Przepraszam, że Ci wcześniej o tym nie powiedziałam- spojrzałam na niego ze
łzami w oczach i powoli przytuliłam. Nie opierał się, nie powiedział nic.
- Kocham Cię…nie chcę byś wyjeżdżała, ale jeśli tego
potrzebujesz… Pamiętaj, że masz do mnie dzwonić, gdy tylko lepiej się poczuję
przyjadę do Ciebie- zaśmiał się i musnął moje czoło. Spojrzałam na niego i
jeszcze raz mocno przytuliłam- Za ile masz samolot?- spojrzałam na zegarek, a
ten po moim wzroku skierowanym nie niego wiedział, że już nie długo. Pomogłam
mu wsiąść na wózek i sama pomknęłam do góry, aby się przebrać. Spojrzałam na
swoje odbicie w lustrze. Dlaczego to robiłam? Dlaczego wystawiałam nasz związek
na próbę? Czy to aż tak konieczne? Jak poradzę sobie z codziennym wstawaniem w
pustym łóżku? Nie wiem jak długo bez niego wytrzymam. Chciałabym by pojechał ze
mną… ale nie po to tam jadę. Chcę dać im czas, na to, aby się pogodzili. By w
końcu w tym domu zapanowała rodzinna atmosfera. By mogli znów nazywać siebie
przyjaciółmi. Założyłam poprzecierane jeansy i czarny sweter z dziurami. Na nogi
założyłam zniszczone już martensy i zarzuciłam na ramię czarną listonoszkę.
Przygryzłam tylko wargę i pożegnałam się z tym pokojem, z nadzieją patrząc, że
jeszcze kiedyś tutaj wrócę. Zjechałam z moją dużą, czarną walizką. Rzuciłam
wszystkim głośne ‘’Pa!’’, a Harry pojechał razem ze mną. Gdy wsiadałam do
taksówki chłopcy wybiegli zdezorientowani przed dom i widząc co robię szybko
wpakowali się do taksówki. Wyszło na to, że byłam zmuszona siedzieć na kolanach
Liam’a. Kierowca był na mnie wściekły, gdyż mógł przez to zapłacić wysoki
mandat…mimo to pojechał.
- Co ty wyprawiasz?!- krzyknął Niall- gdzie ty jedziesz?!
- Do Polski- odpowiedział za mnie Harry- a ja z nią-
uśmiechnął się, a ja zamarłam. Jak to on ze mną?! Przecież ja wyjeżdżałam po
to, aby dać im czas na pogodzenie się, ułożenie sobie wszystkiego, a nie! Nie
odezwałam się już słowem do końca drogi. Siedziałam i wpatrywałam się w szybę…
Po dojechaniu na miejsce wysiedliśmy z pojazdu jak dzikie zwierzęta. Louis
wychodząc potknął się o próg i but Liam’a i upadł na ziemię z czego wszyscy
głośno się zaśmialiśmy. Pomogłam mu wstać i poszłam po swój bagaż. Okazało się
jednak, że Zayn już go zabrał. Niall wziął walizkę Harry’ego ( jakim cudem ja
jej nie zauważyłam?!) i udaliśmy się na odprawę. Pożegnałam się ze wszystkimi
całując ich w policzek i mocno przytulając. Podeszłam do Zayna…
- Zayn- zaczęłam nie pewnie- ja...
- Pomiędzy Nami wszystko dobrze- zaśmiał się i mocno mnie
przytulił- wszystko sobie przemyślałem. Nie mogę wkurzać się na Ciebie o to, że
mnie nie kochasz. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Trzymaj się-
cmoknął mnie w policzek i odeszłam od niego. Jednak coś mi nie pozwalało.
Podbiegłam i jeszcze raz przytuliłam go z całych sił.
- Dziękuję- wyszeptałam i udałam się z naszymi walizkami na
odprawę. Wszystko poszło szybko i sprawnie i już po chwili siedzieliśmy w
samolocie do Polski. Nasza podróż minęła szybko, gdyż przez większość czasu
spaliśmy lub rozmawialiśmy. W końcu nad ranem samolot wylądował, a my mogliśmy
powoli go opuścić. Obsługa rozłożyła specjalne schody, aby Harry mógł zjechać
na swoim wózku, a ja udałam się po bagaże. Zamówiliśmy taksówkę, która miała
zawieść nas do mojej babci, jednak Hazza zmienił zdanie i poprosił o podwózkę
do hotelu. Spiorunowałam go wzrokiem i udałam złą. Ten jednak widząc moją minę
zaśmiał się i cmoknął w policzek.
- Jeśli chcesz nie musisz spać ze mną w hotelu- spojrzał na
mnie błagalnym wzrokiem wyczekując odpowiedzi.
- Człowieku tam jest cały dom MÓJ pokój, który pomieści
więcej niż dwie osoby- zaśmiałam się i poprosiłam taksówkarza by udał się do
pierwszego adresu. Na szczęście Harry chyba się nie zorientował, bo tym razem
powiedziałam to po Polsku. Wtuliłam się w jego ramię i wpatrywałam w mokre
ulice. Deszcz padał jak jeszcze nigdy. Nawet w Londynie nie padało… No, ale to
Polska. Ona ma swój urok. Po ponad godzinnej jeździe zatrzymaliśmy się pod
dużym domem w kolorze żółci. Wiele się tutaj zmieniło odkąd wyjechałam. Ławka
stojąca na zewnątrz, kwiaty ozdabiające doniczki i chodniki w kostce brukowej.
Całość wyglądała przepięknie. Mała, drewniana altanka z tyłu domu zamieniła się
w dużą, murowaną altankę z przeszklonymi ścianami. Uśmiechnęłam się na ten
widok, ale jeszcze bardziej ucieszył mnie widok mojej kochanej babuni.
Podbiegłam do niej i wyściskałam z całych sił. Stałyśmy tak przez dłuższą
chwilę, a potem Harry podjechał i się z nią przywitał. Babcia dobrze wiedziała,
że Harry jest teraz moim chłopakiem i co się z nim stało. Media były i są
wszędzie. Weszliśmy do jej domu i się rozgościliśmy. Babcia jak zwykle była
miła i kochana. Rozpakowaliśmy się i poszliśmy na spacer, aby zaczerpnąć
świeżego powietrza.
* Czerwiec*
Razem z Harry’m nie dawno wróciliśmy z naszej podróży.
Byliśmy także jeszcze w Miami na krótkich wakacjach. Od kwietnia wiele się
pomiędzy nami zmieniło. Zaufaliśmy sobie jeszcze bardziej i zżyliśmy się ze
sobą. A co z jego nogami? Robi wspaniałe postępy. Lekarz jest pod wrażeniem. Od
kilku tygodni nie musi jeździć na wózku, wystarczają kule, choć jak sam Hazza
twierdzi do wakacji będzie umiał sam chodzić. Lekarze spierają się, że będzie
to za szybko, ale Styles chce jak najszybciej wrócić na scenę. Chodzi z
chłopakami na próby do nowej płyty i spędza z nimi coraz więcej czasu. Ja natomiast
mam czas wolny i poszukuję pracy. Idzie opornie, ale mam nadzieję, że w końcu
znajdę tę wymarzoną.
Wyszliśmy wszyscy na podwórko i rozgościliśmy się. Louis
kończył robić grilla a my z Martą miałyśmy wszystko przygotowane. Usiedliśmy i
zaczęliśmy degustować się jedzeniem.
Nagle… Wszyscy…
______________________________________________________________________
Jak widzicie poprzenosiliśmy się sporo w przyszłość i to kilkakrotnie;)
Chciałam wszystko opisać, ale chyba nie wyszło tak jak miało... :)
Teraz zobaczę, czy będzie EPILOG czy jeszcze JEDEN ROZDZIAŁ :)
Dziękuję Wam za wszystko, a już wkrótce powstanie nowy blog! <3
Który ruszy we Wrześniu ^^
Całuski! <3
Postaram się dodać kolejny rozdział w przyszłym tygodniu! <3